Bezpieczeństwo w skałach to zagadnienie, które jest uniwersalne we wspinaniu. I powinno interesować wszystkich – bez względu na stopień zaawansowania, stażu wspinaczkowego czy umiejętności. Bo wszyscy chcemy się wspinać długo, w fajnej atmosferze i czerpać z tej aktywności dużo pozytywnych emocji. W oparciu o moje własne doświadczenia poniżej zostawiłam w formie notatek moje przemyślenia w jaki sposób można poprawić bezpieczeństwo w skałach.
Szkol się
Nic tak nie polepsza bezpieczeństwa jak nabywanie i rozwijanie własnych umiejętności przez szkolenia. Na każdym szkoleniu związanym ze wspinaniem (bez względu na poziom zaawansowania takiego szkolenia) zawsze podnoszone są kwestie bezpieczeństwa. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że właściwie wszystkie kursy wspinaczkowe zostały stworzone właśnie z myślą, aby wspinać się bezpieczniej i minimalizować ryzyko. Profesjonalne kursy wspinaczkowe są płatne, ale jeżeli się wspinasz regularnie i jeździsz w skały, to myślę, że Cię na nie stać. Powiedzmy, że podstawowy kurs wspinania po drogach ubezpieczonych kosztuje 700zł i trwa np. 3-4 dni. Jeżeli wspinasz się regularnie na ściance, to płacisz karnet za sekcje, który może kosztować 250-300 zł miesięcznie i masz buty wspinaczkowe kupione w cenie średnio 500zł za parę. Być może masz nawet swoją uprząż za 150-300zł i linę dynamiczną zakupioną w cenie ok. 600-1000 zł. O kolorowych ciuszkach i zakupie benzyny na dojazdy w skały nawet nie wspomnę. Stać cię na profesjonalny sprzęt wspinaczkowy i ciuchy? To stać cię także na kurs. A na kursie dowiesz się nie tylko jak przewiązywać się bezpiecznie przez stanowisko, co być może pokazał Ci już kolega z sekcji. Nauczysz się tam znacznie więcej ciekawych i przydatnych meczy. Jeżeli jednak jesteś już po kursie, to polecam także różne inne formy doszkalania. Na przykład na Krakowskim Festiwalu Górskim można zapisać się na fajne warsztaty z TOPR-em np. o udzielaniu pierwszej pomocy. Na różnych festiwalach górskich można także trafić na ciekawe prelekcje i dyskusje dotyczące bezpieczeństwa w skałach i górach up. analizy wypadków w Tatrach. Bardzo polecam taką formę dokształcania. Niektóre szkoły wspinaczkowe oraz producenci i dystrybutorzy sprzętu mają też na swoich kanałach społecznościowych sporo materiału związanego z nowym podejściem do niektórych zagadnień bezpieczeństwa. Oczywiście nic nie zastąpi szkolenia face-to-face czy profesjonalnego warsztatu, ale zawsze warto obejrzeć sobie w sieci ciekawe nowinki przygotowane przez ekspertów.
Niby temat szkolenia się jest dosyć oczywisty, ale moim zdaniem wiele ludzi sobie bagatelizuje szkolenie. Trudno jest mi zliczyć ile razy w trakcie wspinania musiałam pożyczać komuś z drogi obok ekspresy, bo mu się skończyły przed stanowiskiem. Wielokrotnie także widziałam w jak niewłaściwy sposób ludzie się przewiązują przez stanowisko, że o zgubieniu liny w trakcie przewiązywania się zupełnie nie wspomnę. Żadna z takich sytuacji nie powinna mieć miejsca, jeżeli osoba wspinająca się jest po kursie. Wiele z tych sytuacji było śmiesznych, ale wiele było też bardzo niebezpiecznych. A wspinanie staje się coraz bardziej popularne, więc jeżeli ludzie się nie będą szkolili , to czeka nas lawinowy wzrost liczby poważnych wypadków w skałach. Możecie powiedzieć, że „i co z tego, bo przecież mnie to nie dotyczy, bo ja jest przeszkolony/a”. Niestety dotyczy, bo to oznacza, że coraz więcej z nas będzie świadkami wypadków wspinaczkowych, będzie musiało brać udział w udzielaniu pierwszej pomocy i walczyć z własną traumą oglądania czyjejś śmierci. Oby nas to nie spotkało..
Tak więc mój apel do wszystkich to: szkolcie się, uważajcie i minimalizujcie ryzyko. Na wiele zdarzeń nie mamy wpływu np. obryw skalny, porażenie piorunem, zawał serca, ale przynajmniej możemy panować nad niektórymi.
Noś kask
To oczywista oczywistość, że największym zagrożeniem we wspinaniu jest dla nas coś, co może spaść na nas z góry. Nie możemy kontrolować co to będzie i ani jak wielkie będzie. Ale możemy za to nosić kask, który przynajmniej uchroni nas przed poważnymi obrażeniami głowy, często śmiertelnymi. A co takiego może spaść ze skały? Może to być kamień, fragment skały, który usunie się spod stóp naszego partnera, zostanie strącony ze szczytu skały przez chodzące tam zwierzątko lub ptaka. Może spaść nam na głowę ekspres lub karabinek, który komuś wypadł. Kiedyś nawet spadł na mnie czyjś telefon, bo zapomniał (!) go ten osobnik wyciągnąć z otwratej kieszeni. Niestety może spaść też na nas nasz wspinający się partner, bo odpadł niespodziewanie i akurat spadł prosto na nas oraz dodatkowo przywalił nam w głowę kolanem. Wreszcie może to być butelka, słoik albo puszka, którą jakiś idiota zrzucił ze szczytu skały, żeby zobaczyć jak długo leci – no takie wygłupy też mogą się skończyć dla bogu ducha winnych wspinaczy tragicznie. Kask przydaje się także, gdy robisz drogę, w której stosuje się np. wysokie haczenia pięty. Jeżeli w trakcie takiego haczenia pięty odpadniesz, to zazwyczaj na chwilę zostanie Ci noga mocno zahaczona o skałę, co sprawia, że powstaje ryzyko, iż w trakcie lotu obróci cię głową w dół. W konsekwencji możesz głową uderzyć o skałę, co jak wiemy może skończyć się tragiczne. Na szczęście z moich ostatnich obserwacji w skałach wynika, że coraz więcej osób wspina się w kaskach. Kask stał się jakby modnym wyposażeniem wspinaczkowym! A to świetnie, bo dzisiejsze kaski są kolorowe, lekkie i mają bardzo nowoczesny wygląd. Kask wygląda profesjonalnie i może być fajnym uzupełnieniem wspinaczkowej stylówki. I to jest dobry trend we wspinaniu!
Kiedy ja absolutnie zawsze używam kasku? Gdy wspinam się wiosną, bo po zimnie skały często samoistnie się trochę kruszą – jednak erozja nie śpi. Zazwyczaj używam kasku w dosyć nowych rejonach wspinaczkowych – ekiperzy czyszczą dosyć dokładnie skały, ale mimo wszystko zawsze może się coś ukruszyć. Rejony wspinaczkowe opisane jako kruche także wymagają stosowania kasku np. Powroźnikowa Skała, Kamieniołom Libana, Skała Zachwytu. Jeżeli uważam, że prowadzenie danej drogi jest dla mnie ryzykowne, to także zakładam kask, bo zwiększa on trochę moją pewność siebie. Polecam też stosowanie kasku we wszystkich rejonach z drogami wielowyciągowymi lub po prostu tam, gdzie są wyjątkowo duże skały (np. Sokolica, Łysina, Brandysowa – nasza widoczność skały jest wtedy ograniczona i często nie widzimy czy nad nami się ktoś nie wspina i czegoś nam nie zrzuci na głowę. W kasku wspinam się także we wszystkich skałkach zagranicznych. Nic tak nie psuje wyjazdu jak wizyta na zagranicznym SOR ze z rozbitą głową. O wspinaniu się w kasku w górach w ogóle nie wspominam, bo to jest raczej logiczne, że bez kasku w górach to ani rusz. Biorąc pod uwagę wzmożony ruch wspinaczkowy w skałach chyba w najbliższym sezonie będę się wspinać w kasku cały czas…
Nie chlej
Może trudno w to uwierzyć, ale kilka razy spotkałam w skałach osoby pijące i wspinające się. I nie było to jedno delikatne piwko na odwagę. Powiecie, że się czepiam, że jedno piwko, jeden skręcik rozluźniają i pomagają pokonać strach. Nie wiem, bo nigdy tego nie stosowałam. Ale za to widziałam jegomości, którzy obalając piwo za piwem próbowali wspinać się na coraz to trudniejszych drogach. Jeden na drugiego krzyczał, bredzili coś od rzeczy, że mogą się asekurować nawet będąc półprzytomnym. W ogóle atmosfera była dosyć gęsta i praktycznie o krok od bójki. Na szczęście w końcu zrezygnowali i obalili kolejne piwko. Niby nic się nie stało. Niby nikt nie umarł i się nie uszkodził. Ale była taka możliwość. I ta możliwość mnie szczerze przerażała. Możliwość wypadku, udzielanie pomocy pijanemu, zeznania na policji i w sądzie i wiele innych nieprzyjemności, które podsuwa mi moja wyobraźnia. Mam nadzieję, że nigdy się taka możliwość nie zdarzy. Na szczęście picie w skałach nie jest powszechnym zjawiskiem. I mam nadzieję, że takich przypadków nie będzie dużo. Pijmy piwko po wspinaniu, gdy chcemy świętować swoje zwycięstwo nad drogą. Albo może zatańczmy przy ognisku i zjedzmy w geście zwycięstwa ulubioną pyszną pizzę!!!
Planuj
Planowanie zwiększa bezpieczeństwo w skałach, bo pozwalali uniknąć niemiłych niespodzianek. Po podejściu pod skałę zaplanuj, gdzie położysz swoje rzeczy. Najlepiej w takim miejscu, aby nie przeszkadzały innym i Tobie we wspinaniu i asekurowaniu. Nic mnie tak nie doprowadza do szału jak pałętające się wszędzie rzeczy ludzi, którzy nie rozumieją, że nie są sami pod skałami i że ktoś może się o te rzeczy potknąć i w trakcie asekuracji przewrócić. Do tego jak będziesz miał większość rzeczy w jednym miejscu, to ich nie pogubisz.
Jak się wbijasz w drogę, to oczywiście idź z odwagą i fantazją, ale chociaż policz ile tam na niej jest potrzebnych ekspresów. I weź pod uwagę, że topo może się mylić – zamiast 6 wpinek będzie 8. Dlatego weź więcej o 2-3 ekspresy, bo możesz się nie miło zaskoczyć. Kiedyś spotkała nas taka sytuacja, że na topo na bardzo długiej drodze było wpisane, że potrzebujemy 17 ekspresów wliczając w to jeden wpięty stanowisko. Zabraliśmy ich razem 20 sztuk, a okazało się, że i tak zabrakło na prowadzeniu dwóch. Na szczęście miałam przy uprzęży 2 luźne karabinki (zawsze noszę je ze sobą), które wpięłam zamiast ekspresów, co pozwoliło mi ukończyć drogę bez większego strachu. Także czasem można się rozwinąć w opisach dróg z rzeczywistością. A dwa ekspresy więcej, dwa karabinki nie ważą siedem ton i nie spowodują tego, że nie ukończysz drogi. Ich ciężar może będzie miał znaczenie, gdy może będziesz robić 9a albo 9b, ale to chyba jeszcze nie teraz.
Trzymaj pieska na smyczy
Bardzo lubię wszystkie słodko hasające na łące pod skałami pieski. To wspaniałe, że piesek ten ma gdzie się wybiegać i wyszaleć. Ale tylko pod warunkiem, że jest on pod kontrolą właściciela. Pieskowi może nie spodobać się zapach innego przechodzącego obok wspinacza, może nie lubić dzieci lub może poczuć się zagrożony na widok innego pieska. A wtedy awantura gotowa. Pies może nie tylko oszczekać nas pod skałami, ale może także kogoś dotkliwie pogryźć. A to już bardzo przykra i niebezpieczna sprawa nie tylko dla poszkodowanego, ale także dla pieska i jego właściciela. Dlatego uważam, że pieska lepiej jest trzymać w skałach na smyczy. Chyba, że nad nim panujemy i akurat się z nim bawimy, to oczywiście wtedy pełen luz. Nigdy w skałach mnie pies nie pogryzł, ale wielokrotnie mnie oszczekał tylko dlatego, że przechodziłam obok. I nie uspokoiły mnie słowa właściciela, że pies nie gryzie. Bo wiem, że każdy pies może kiedyś ugryźć.
Polecam także smycz nawet dla spokojniejszego pieska. Kiedyś widziałam zblazowanego psa rasy husky, który grzecznie sobie leżał pod skałą i nikomu nie przeszkadzał. Po chwili wstał i tyle go widzieliśmy. Wyczuł sarnę lub inne zwierzątko w okolicy i za nim pognał. Z tego co wiem właściciele szukali, go kilka godzin. Jakby był przypięty, to na pewno nie byłoby takiej niemiłej dla właścicieli akcji.
Nadmiar magnezji lepiej usunąć z rąk. (fot. Depositphotos)
Nie przesadzaj z magnezją
O nadmiaru używania magnezji pisałam już kiedyś w tym wpisie: „Dlaczego powinniśmy ograniczyć zużycie magnezji”. Magnezja sama w sobie nie stanowi dla nas w skałach zagrożenia. Zagrożeniem może być jej nadmiar zgromadzony na chwytach i stopniach. Nadmiar magnezji nie zwiększa tarcia skały – działa wręcz odwrotnie. Nadmiar magnezji może spowodować zwiększenie śliskości stopnia i chwytu co sprawie, że z nich wyjedziesz, a nie się ich przytrzymasz. Niespodziewane i niekontrolowane wyjechanie z chwytu skończyć się może lotem, ale także bolesną kontuzją np. palca. Oczywiście możemy mieć niekontrolowany lot czy kontuzje w wielu innych sytuacjach. Różnica jest taka, że ilość magnezji na chwytach możemy kontrolować. Wystarczy po zrobieniu drogi obczyścić chwyty i stopnie z nadmiaru magnezji. Tylko tyle i aż tyle. Dzięki temu kolejni wspinacze po nas będą mogli bezpiecznie zrobić drogę np. w stylu OS lub po prostu nie zabiją się wyjeżdżając z wielkiej klamry uwalonej magnezją.
Podsumowanie
Bezpieczeństwo w skałach to temat rzeka. Mam nadzieję, że wszyscy w najbliższym sezonie skalnym będziemy bezpiecznie wspinać się w skałach. A wtedy wypadków będzie bardzo mało.
Inne wpisy
Magnezja to clou wspinania. To idealna substancja wspomagająca wspinanie – jest tania i łatwo dostępna. Jej najważniejsza funkcja to usuwanie wilgoci z …
Ostrzeżenie: niniejszy poradnik skierowany jest do niskich osób. Jest to subiektywne zestawienie przemyśleń obdarzone dużą ilością sarkazmu i ironii. Wszelkie podobieństwo do …